Viniculture.pl – Blog o winie

Król jest nagi!

Naiwny i ledwie słyszalny okrzyk wydała z siebie branża winiarska. Niczym ten malec, który miał odwagę obnażyć króla i powiedzieć prawdę której wielu się bało. Pan Robert Hodgson zrobił coś bardzo podobnego. Rzecz jasna jego głos nie spodobał się branży, bo to trudne słowa i mowa… Ponieważ pan profesor jest właścicielem małej winnicy i czasem zgłasza swoje wina do konkursów, to postanowił przyjrzeć się bliżej statystyce takich konkursów i rezultaty powodują brak snu u organizatorów tychże eventów.
Oto kilka najważniejszych wniosków, które płyną z interpretacji liczb.

Hodgson przyjrzał się kilku tysiącom win, które zostały zgłoszone do 13-stu konkursów w 2003 roku. Okazuje się, że jest pewna spójność w przypadku win zdobywających złote medale. Co roku właściciele winnic płacą duże sumy za „wpisowe” do konkursów mając nadzieję, że wkrótce podbiją serca i kieszenie konsumentów chwaląc się tą czy inną nagrodą. Wyniki badań profesora pokazują, że konsumenci raczej nie powinni kierować się medalami na butelce w trakcie wyboru wina oraz, że nie zawsze te nagrodzone wina są bardziej wybitne od tych nie nagrodzonych.

Badanie pokazuje, że ponad 2 500 win wystartowało w więcej niż trzech konkursach. 47% z nich zdobyło złoty medal przynajmniej w jednym z konkursów. Jednocześnie 98% wszystkich złotych medalistów, w przynajmniej jednym z konkursów, zostało uznanych jako wina przeciętne lub lekko wykraczające poza codzienność…

Pan profesor już raz ściągnął na siebie gniew branży, gdy opublikował raport dotyczący czterech lat badań California State Fair Wine Competition w którym dowodzi, że te same wina były przez sędziów różnie ocenianie gdy były dwukrotnie próbowane w trakcie tzw. „blind tasting”.

Komentarze branży są bezlitosne. Organizator Los Angeles County Fair skomntował krótko – bzdura. Niektórzy twierdzą, że to prowokacja i stek bzdur, inni tłumaczą się z dobrych interncji, by na końcu zostawić tych, którzy po prostu uważają, że sędziowie w konkursach nie są dobrze szkoleni, przynajmniej tak, by mogli wyłapywać te same wina i przyznawać im podobne noty;)

Pół roku później…
Jakiś czas temu miałem okazję degustować wino, którego zdjęcie znajdziecie po prawej stronie. To Rolling Shiraz 2008, wino z Australii, dokładniejsze miejsce pochodzenia to „Central Ranges”. Nie wyśmiewam się, to nie cyniczne. Co innego mnie zastanowiło. Wino z nikąd, otrzymuje mnóstwo medali i sprzedaż sięga zenitu. Gdyby się uważniej przyjrzeć, to wszystkie medale zdobyło w konkursach regionalnych. Pewnie większość producentów takich wyróżnień nawet nie wrzuca na butelkę, bo na końcu taka butelka bardzo przypomina choinkę z ozdobami niż to, co przypominać powinna…

Raport w wersji oryginalnej znajdziecie pod tym linkiem.
Więcej informacji na temat całego zamieszania możecie przeczytać w tym miejscu.

Exit mobile version