Viniculture.pl – Blog o winie

1WineDude czyli o tym jak się udało, pomimo tego, że się nie udało

Joe Roberts1WineDude.com czyli Joe Roberts, a może na odwrót Joe Roberts jako 1WineDude.com. W Polsce nie do końca znany, chyba, że czytujecie anglojęzyczne blogi o winach.

Joe Roberts to ciekawa postać z tzw. blogosfery winiarskiej. Ciekawa głównie dlatego, że zadanie którego się podjął to wysoko ustawiona poprzeczka, wiążąca się z pracą u podstaw. Kiedyś był totalnym zerem jeśli chodzi o wino. Wtedy zaobserwował, że świat wina nie sprzyja przyswajaniu wiedzy (z czym się zgadzam w 100%). Wszędzie tylko dziwne terminy, specjalistyczna terminologia, roczniki, itp. Tego uniknąć się nie da, ale 1WineDude.com to odpowiedź na potrzebę rynku – mówienie do ludzi bez zadęcia, amtosfery uniesienia i patosu.

Dziś jest osobą dobrze wykształconą pod kątem wiedzy winiarskiej. Posiada drugi i trzeci poziom WSET. Ponadto jest członkiem Society of Wine Educators w USA oraz należy do Wine Century Club. Warto również wspomnieć, iż jego blog jeśli nie wygrywa, to co najmniej jest wyróżniany na różnych konkursach dla blogów winiarskich.

Jeśli jeszcze Was nie przekonałem, że to postać godna uwagi, to powiem tak: Joe’mu słynny Robert Parker nie odmówił prośby o udzielenie wywiadu.

Postanowiłem zadać mu kilka pytań o świat wina, jego spostrzeżenia odnośnie konsumpcji i zmieniających się trednów. Zapraszam do lektury (przepraszam za jakość tłumaczenia, raczej nie jestem zawodowym tłumaczem;).

Viniculutre: Na początek standardowe pytanie: Powiedz nam dlaczego akurat wino i co wprowadziło Cię akurat na tę drogę?

Joe Roberts: To pytanie jest mi często zadawane i odpowiedź jest zawsze taka sama: byłem mocno zmęczony tym, że bałem się wina. Nigdy nie bałem się kupować i próbować nowych piw, mimo tego, że piwo ma w sobie podobną głębię i magię co wino. Jednak jak większość ludzi byłem onieśmielony rynkiem wina, magazynami na jego temat i takim winiarskim stylem życia… I wtedy to się stało. Doszedłem do wniosku, że wino muszę potraktować jak piwo – próbować na całego. Dziś chciałbym pokazać wszystkim jak to jest proste.Wina nie należy się bać – jeśli mi się udało, to każdemu się uda! Pomysł bloga przyszedł wtedy,  gdy myślałem o dostarczaniu treści dla moich klientów w 2WineDudes.com, finalnie jednak firma nie powstała (nie odniosłem sukcesu), a z blogiem się udało.

VC: Mógłbyś nam opowiedzieć nieco na temat rynku publikacji winiarskich? Czy masz dużą konkurencję?

JR: Właściwie to nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Miałem na tyle dużo szczęścia, by możliwie wcześnie wyrobić sobie relacje z dziennikarzami i degustatorami z magazynów w USA (Wine Enthusiast, Wine Spectator, Wine Advocate), pomagałem też w promocji nowych pozycji na rynku (Sommelier Journal, Mutineer).  Myślę, że grupa docelowa wielu z tych pism jest inna niż blogów winiarskich.

Jeśli zaś chodzi o blogi winiarskie, to jest to bardzo zatłoczone pole. Osobiście wolę stwierdzenie, że jesteśmy bardziej społecznością, niż konkurencją. Miałem też dużo szczęścia mając pomysł na unikalny sposób pisania o winie na 1WineDude.com, poprzez mówienie w sposób „ucząco-bawiący”, skierowany do średnio zaawansowanych miłośników wina. Wydaje mi się, że w tym segmencie nie ma zbyt wielu wydawców (zarówno online jaki i w drukowanych wersjach).

VC: Jak myślisz – jaka wiedza jest naprawdę cenna dla konsumentów, którzy szukają informacji w Internecie? Oceny win? Wiedza? Ciekawe artykuły?

JR: Wszystkie wymienione powyżej elementy są istotne, ale najważniejsze jest to, że pijacze win szukają pomocy, wiedzy i bycia zabawianym, w sensie sposobu podawania im informacji. Blogowanie umożliwia prawdziwy dialog. Piękno tego zagadnienia polega na tym, że możesz ich zapytać czy coś lubią, czy nie, czy czegoś potrzebują, co jest dla nich istotne – i wszystko Ci powiedzą.

VC: Czy myślisz, że wysokiej jakości darmowy kontent online może być realnym zagrożeniem dla tradycyjnych wydawców, którzy nie potrafią wykorzystać potencjału internetu?

JR: Tak – mając na myśli U.S. (odpowiadam w ten sposób, ponieważ nie miałem jeszcze szczęścia by odwiedzić Polskę!). Głęboko wierzę że narzędzia wykorzystywane przez wydawnictwa tradycyjne (jednostronna komunikacja, oceny win) stały się mniej istotne dla konsumentów naszych czasów. Wydawnictwa nie wykorzystujące potencjału dwustronnej komunikacji będą traciły czytelników.

VC: Jak oceniasz stan wiedzy winiarskiej wśród konsumentów z Twojego kraju?

JR: Myślę, że przeciętny konsument ma małą wiedzę. Mam tu na myśli to, że ludzie nawet nie wiedzą, co tak naprawdę lubią, ponieważ wino ich onieśmiela. To szalone – ponieważ nikt nie powinien się bać kupowania wina. Niestety media tradycyjnie nie zrobiły zbyt wiele, by pomóc ludziom w zrozumieniu wina. Oceny win mogą być pomocne przy kupowaniu wina, ale nie pomogą zebrać potrzebnej wiedzy na temat tego, co będzie Ci smakowało, a co nie.

VC: Jakie są twoje spostrzeżenia związane z trendami spożycia wina? Nowy Świat vs. Stary Świat.

JR: Nowy Świat jest wyraźnie faworyzowany w USA. Ja widzę swego rodzaju ożywienie w przemyśle winiarskim – objawia się to m.in. tak, że jest coraz więcej win czystych i owocowych z niższym poziomem alkoholu, mniej zaś tych ekstraktywnych. Nie jestem przekonany czy to jest wybór między Starym, a Nowym Światem. Moim zdaniem to bardziej wybór miedzy Bardziej Skoncetrowanymi vs. Bardziej Zbalansowanymi.

VC: Która ze stron internetowych jest Twoją ulubioną? Dlaczego?

JR: Wow – odpowiedź na to pytanie jest dla mnie niemożliwa. Jedna ze stron, która była dla mnie bardzo wartościowa to WineLoversPage.com, choć nie jest zbyt widoczna w sieci. Jest mocno nastawiona na konsumenta i wciąż chętnie ją odwiedzam, pomimo tego, że uczyłem się już o winie w sposób bardziej formalny. Jeśli chodzi o blogi, to jest ich zbyt wiele, by wymieniać wszystkie w tym miejscu – co chwilę znajduję takie, które specjalizują się w jakimś wąskim temacie, robią postępy i ich publikacje są coraz lepszej jakości.

VC: Którego(ą) z pisarzy/krytyków winiarskich lubisz najbardziej? Dlaczego?

JR: Hugh Johnson jest moim faworytem – bez dwóch zdań. Dla mnie nie ma osoby, która by się z nim mogła równać – zarówno w kategoriach jakości prozy, którą pisze, jak i zdolności do błyskotliwego sposobu opisywania skomplikowanych zagadnień związanych z winem. A to wszystko podawane jest przystępnym i pięknym językiem.

VC: Każdy, kto chce rozpocząć własną przygodę z winem, powinien przeczytać tę książkę… Ponieważ…

JR: Gdybym dziś zaczynał swoją przygodę w świecie wina, sięgnąłbym po książkę Marka Oldman’a – Guide to Outsmarting Wine. To luźna książka, bez jakiegoś pretensjonalnego tonu, zawiera mnóstwo pożytecznych informacji, mocno ukierunkowana na czytelnika, który chce się dowiedzieć jakie rodzaje win ma szansę polubić.

VC: Jakie są trzy najważniejsze cechy dobrego winiarskiego bloggera?

JR: Musi być w stanie pisać, znać wino oraz starać się być unikalnym.

VC: Przejdźmy do producentów wina… Gdzie dziś się znajdują Twoim zdaniem? Komunikacja zmienia się bardzo szybko. Czy masz jakieś wskazówki dla nich, które pomogłyby im w komunikacji z konsumentami?

JR: Moim zdaniem producenci wina i marki, które tworzą są na różnym poziomie jeśli chodzi o możliwości i stopień zaangażowania w tzw. social media. Jak by nie patrzeć – jeśli nie czują się komfortowo w tej dziecinie, to potrzebują pomocy, ponieważ czy tego chcą, czy nie, będą musieli tam zaistnieć.

VC: Która winnica Twoim zdaniem radzi sobie dziś najlepiej w komunikacji online? Czy używają jakiś konkretnych narzędzi?

JR: Najlepsi to ci, którzy używają uszu! Ci angażują się i słuchają swoich konsumentów. Video, twitter, blogi, itd. – to wspaniałe narzędzia, ale są one bez znaczenia, jeśli nie są wykorzystywane do tego, by usłyszeć co konsumenci chcą powiedzieć. Michel-Schlumerger dobrze sobie radzi, podobnie jak Twisted Oak.

VC: Czy masz jakieś wskazówki dla konsumentów z Polski?;)

JR: Nie może być gorzej niż w moim stanie Pennsylvania, w którym rząd kontroluje całą sprzedaż wina! ;-)

VC: 1WineDude.com jest blogiem winiarskim. Nie jest tajemnicą, że emitujesz reklamę na swoim blogu. Reklamodawcy nie przyszliby do Ciebie, gdybyś nie był w stanie zaproponować im ciekawych statystyk. Czy jesteś z nich zadowolony? Możesz podać nam jakieś liczby?

JR: To śmieszne, ale nigdy nie traktowałem ruchu na mojej stronie jako wyznacznika sukcesu 1WineDude.com. Szansa, którą daje mi blog, to poznawanie wspaniałych ludzi. Posiadanie inteligentnych i ciekawych czytelników, którzy angażują się w dyskusję na łamach 1WineDude.com – to tak naprawdę pozwala mi myśleć o tym, że odnoszę sukces. Myślę, że blogerzy często przeoczają jedną ważną sprawę – to, że lepiej jest mieć właściwych czytelników, niż po prostu wielu. Reklamodawcy też często tego nie widzą. Czy Ty jako reklamodawca wolałbyś dotrzeć do 75 000 osób, które nie kupią Twojego produktu, czy to 25 000 potencjalnych konsumentów?

1WineDude.com posiada miesięcznie około 8 tys. użytkowników (tak mi się wydaje – jestem strasznie kiepski w rozgryzaniu raportów z Google Analytics – to moja pięta achillesowa). Większość z nich jest z U.S. i w przeważającej części to kobiety. Czytają mojego bloga w czasie pracy, a zatem mają jakieś dochody, co może być choć trochę zachęcające dla reklamodawców!

VC: Odnosząc się do poprzedniego pytania – czy myślisz, że jest możliwe utrzymanie się z pisania o winie w Twoim kraju?

JR: Myślę, że to prawdziwe wyzwanie i blog sam w sobie raczej nie wystarczy. Moim zdaniem blog należy traktować jako narzędzie pomagające w tworzeniu swojego wizerunku i siebie jako marki, by potem wykorzystywać ją na innych polach, jak np. pisanie na zlecenie dla wydawnictw, prelekcje na konferencjach, itd. W gruncie rzeczy planowałem sprawdzić to w 2011 roku, więc zapytaj mnie o to ponownie za około 10 mięsięcy ;-)

VC: Dziękuję za wywiad i poświęcony czas. Mam nadzieję, że pewnego dnia się spotkamy przy jakiejś zacnej butelce;)

JR: Tak! Też mam taką nadzieję. Również dziękuję za wywiad i życzę powodzenia z Viniculture.pl!

Exit mobile version