„Nowa”, ponieważ już kilka serwisów online o tym wspomniało, a ja potrzebowałem więcej czasu, by się odnieść do tego newsa;)
Moim skromnym zdaniem wcale tak nie jest. Problem tkwi gdzie indziej. Już tłumaczę, gdzie zabrnąłem w rozmyślaniach nad wykorzystaniem potencjału nowych technologii w służbie wina:)
Widzę sens wypuszczania aplikacji na komórki, jak to ostatnio zrobił WineSpectator.com, która ma być w swoim przeznaczeniu szybką ściągawką z roczników, a o której to już pisałem nie tak dawno w tym miejscu. Jednak problem Bordeaux jest – że się powtórzę – głębszy i taka aplikacja moim zdaniem może go tylko pogłębić. Problem ten tkwi w wiedzy, a konkretnie w jej braku. Dla osób stawiających pierwsze kroki w świecie wina ogarnięcie i zrozumienie regionu Bordeaux może być poważnym problemem. Na rynku, z tego co się orientuję, nie ma takiego opracowania, które wprowadziłoby w temat możliwie bezboleśnie. A zatem moim zdaniem Bordeaux zamiast rozwiązać problem poprzez wprowadzenie na przykład aplikacji, która przy pomocy quizz’ów będzie edukowała, będzie sprawdzała wiedzę, kto wie, może najlepszym rozdawała nawet nagrody, to dziś aplikacja, o której się mówi, może leniwych konsumentów poklepać przepraszająco po plecach za „skomplikowany” system.
Chciałbym zostać dobrze zrozumiany. Aplikacja nie jest zła, jej konsekwencje w kontekście strategii długofalowej mogą być złe. Z pewnością wielu osobom taki program ułatwi życie. Wina z Bordeaux to milionowy wręcz biznes, zatem powyższe rozwiązanie przyjmuję do świadomości jako narzędzie wspomagające sprzedaż – nie zaś budujące wiedzę u konsumentów…