Viniculture.pl – Blog o winie

Exovino czyli ¡que viva España!

Najpierw jest człowiek

Znane porzekadło mówi, że “od przybytku głowa nie boli”. Moim zdaniem to prawda, zwłaszcza w kontekście wina. Chcemy mieć go więcej i więcej. Chcemy też mieć większy wybór, lepsze ceny, większą dostępność i najlepiej widzieć w tym wszystkim ludzi z pasją i jasnym pomysłem na biznes.

Dawid Raya Moreno jest właśnie takim człowiekiem, prowadzi swój projekt pt. Exovino. Miałem okazję spróbować dzięwiętnastu etykiet, dwie niestety okazały się wadliwe. Mam nadzieję, że jeszcze będę miał okazję je przestestować, by zaspokoić swoją ciekawość.

Dawid ma pomysł i do tego wierzy w autentyczne wina.

Z czym startuje Dawid? Właściwie to przekrój przez wszystkie regiony Hiszpanii (choć dziwi mnie brak Ribera del Duero), z największym naciskiem położonym na wina autentyczne – minimalna interwencja na każdym etapie, od winnicy po butelkowanie. W ten sposób przybyło win hiszpańskich na polskim rynku, ale nie jako kwiatek do kożucha, ale jako zupełnie inne oblicze dobrze-znanego-czasem-nudnego-kraju. Do portfolio w ostatnim czasie dołączyło też kilka etykiet z Włoch, Austrii  i Węgier.

A dopiero potem są butelki

Skrajnie różne opinie. Kontrowersyjne?

Inedito Blanco już polecałem na Winicjatywie, więc raczej nie wymaga komentarza. Z tej samej stajni (Bodega Lacus) pochodzi H12 DOC Rioja 2008 (82 zł) – w moim odczuciu kontrowersyjne. Pachnie głównie syropem waniliowym z przyprawami, przy czym inni degustujący uważali, że jest przyjemne i dominują w nim dojrzałe czerwone owoce. Nie polecam, nie odradzam, ale to wino to nie moja bajka.

100% potoczystości.

Świetną flaszką jest B.V. Ponce La Casilla DO Manchuela 2011 ze szczepu Bobal (56 zł). Super świeży nos, z wyraźnym eukaliptusem i ziołami. Do peletonu po chwili dołącza tytoń i kawa. Usta są czystym hedonizmem  – wysoka kwasowość, zintegrowany alkohol, kwiaty, aksamitne taniny. Miszcz za tą kasę.

Tutaj potrzebujemy jedzenia.

Escoda Sanahuja Els Bassots DO Conca de Barberà 2009 (70 zł) woła o jedzenie, bo bez niego jest ciężko. 100% Chenin Blanc daje pełne usta, między innymi dzięki beczce, która jest dobrze zbalansowana kandyzowanymi owocami, kremowością i słodkimi przyprawami.

Upał tropików.

Ciekawym winem jest też Vins del Tros CentxCent DO Terra Alta 2011 (49 zł) To 100% Granacha blanca. Dosyć złożony i mało oczywisty nos. Tropikalne owoce, do których po chwili dochodzą jakby prażone orzechy laskowe. Usta miękkie, okrągłe, ale brak mu trochę kwasowości, która z pewnością dodałaby wigoru i świeżości. Ta odmiana wykorzystywana jest do produkcji białych Châteauneuf-du-Pape, którym raczej bliżej do beczki niż do lekkości typowej dla innych odmian. Nie mam problemu z tym winem, ale nie porywa (warto spróbować w ramach poszerzania horyzontów).

Dla odważnych. Ja uwielbiam.

Talai Berrit Txakoli DO Getaria Txakolina 2011 (ok. 47 zł) to pełna egzotyka (nie tylko dlatego, że pochodzi z Kraju Basków). Zostało wyprodukowane z dwóch lokalnych odmian: Hondarribi Zuri 90% oraz Hondarribi Beltza 10%. Dla mnie to rewelacja, choć większość z Was zapewne nie zakocha się w nim z powodu skrajnie wysokiej kwasowości – limonka dominuje tu wszędzie. Do tego lekki szpryc. Czekać na lato i próbować!

Końca nie widać. Chwilo trwaj!

Zupełnie na łopatki powaliły mnie dwie białe flaszki. Pierwsza to Quim Batlle Picapoll 2009 DO Alella (88 zł). Mega powabne, delikatne, inteligentne (za przeproszeniem). Dojrzałe egzotyczne owoce i uczucie kremowości spać nie daje. Do tego jeszcze niuansy dymne i… Długo by wymieniać. Można siedzieć z kieliszkiem godzinę i co chwilę wynajdywać coś nowego.

Coś niesamowitego!

Druga etykieta to Gerardo Mendez Do Ferreiro Cepas Vellas Albariño DO Rias Baixas (90 zł). Głębokie i aromatyczne, przeszywające wręcz. To chyba najlepsze albariño, jakie miałem okazję próbować w trakcie mojej krótkiej przygody z winem. Harmonijne, świeże i eleganckie. Przeniknięte mineralnością i aromatami  petrolowymi. Warte każdej złotówki.

Odkrywamy nieznane lądy.

Bardzo oryginalnym winem jest też Vega de Ribes Sasserra DO Penedès Garraf (60 zł). 100% Malvasia de Stiges. Znawców od Malvasia nie ma zbyt wielu w naszym kraju, do głowy przychodzi mi jeden, ale też nie jestem pewny czy wiele powiedziałby na temat Malvasia de Sitges. Złożone – to chyba najlepszy przymiotnik opisujący w sposób prezycyjny zawartość tej butelki. Nos pełen miodu, kwiatów i dojrzałej, słodziutkiej brzoskwini. Usta choć mineralne (nie mogłem się powstrzymać) i ziołowe, to brakuje mi tu kwasowości, która lekko by je odciążyła. Długie, o konsystencji kremowej, która woła o posiłek. Może Wam się spodobać, z pewnością warto w ramach odkrywania nowych smaków.

Odjazd. Warto. Nie tylko dla pięknej etykiety.

Z czerwonych win z pewnością uwagę należy poświęcić trzem etykietom. Mendall Laureano Serres Espartal BP 2011 (75 zł) z regionu Terra Alta to niesamowite wino naturalne. Nos intensywny i pachnie Coca-Colą, do tego wyczuwalne są słodkie borówki i dojrzałe jeżyny. Usta totalnie niebywałe i zaskakujące – aromaty wracają ze zdwojoną siłą, jest potoczyste i krystalicznie czyste. Świetne.

118 zł za dobry Priorat to chyba nie tak dużo?

Złego słowa nie można też powiedzieć o Huellas Huellas DOC Priorat 2009 (118 zł) – kupaż Carignan, Grenache, Syrah i Cabernet Sauvignon. Mimo ciężaru gatunkowego (Priorat) zaskakuje świeżością dzięki dobrej kwasowości. W ustach odkrywamy dojrzałe wiśnie i figi z akcentami ziołowymi (rozmaryn?). Kwasowość dobrze balansuje ciało.

Jest szansa, że to będzie miłość od pierwszego wejrzenia.

Absolutnym numerem jeden była butelka z Navarry – La Calandria Tierga 2010 (140 zł). 15% alkoholu na kontretykiecie straszy, ale możecie porzucić obawy. Nos urzeka świeżością czerwonych owoców. Usta zaskakująco delikatne i powabne. Super długie i skoncentrowane. Można pisać i pisać, a i tak pozostaje uczucie niedosytu.

Dla cierpliwych :)

Jedynym winem, które mnie w pewien sposób rozczarowało to Vins del Tros Señora Carmen 2010 DO Terra Alta (89 zł). 100% grenache. Przede wszystkim wybija się niezintegrowana beczka, która atakuje mocno skoncentrowanym koncentratem skoncentrowanej wanilii. Ciężko się przez to przebić. Niby trochę lepiej jest z ustami – taniny mocne, jest kwas, pojawia się jakaś owocowość wraz z białym pieprzem (to ewidentnie wyczuwalne). A być może to wino dla cierpliwych? Drugiego dnia wino już bardziej ustabilizowane, beczka znika z nosa, usta zdominowane owocowością. Gibkie i przyjemne. Poczekacie chwilę?

W puli win znalazły się też bąbelki, ale to już inna historia, którą opowiem innym razem.

Próbki win otrzymałem od importera.

Exit mobile version