Viniculture.pl – Blog o winie

Tipple – nowy gadżet czy przydatne narzędzie?

Mamy nowego gracza na winiarskim rynku cyfrowym – kolejna aplikacja na smartfony – Tipple. W związku z tym, że coś tam wiem o rynku aplikacji mobilnych, testowałem wszystko o winie (serio) co wyszło na platformę iOS, to postanowiłem podzielić się z Wami moimi super celnymi spostrzeżeniami. Tym bardziej, że już kiedyś to zrobiłem, tylko w sprawie Vivino.

Nazwa

Tipple, tłumacząc za Google Translate, to czasownik „pić, popijać alkohol”. Komentarz angielski jest już mniej optymistyczny „drink alcohol, especially habitually.” Na mój gust, to niedaleko od angielskiego terminu „binge drinking„, ale być może jestem przewrażliwiony zupełnie niepotrzebnie, a poza tym filologii angielskiej nie kończyłem.

Warto dodać, iż zapewne Pan Krzysztof Brzózka najchętniej ukatrupiłby twórców tej diabelskiej aplikacji, posyłając wszystkie zasoby PARPA do walki z pijaństwem (eh… co to wino robi z człowiekiem). Kto wie, może ktoś zobaczy moją notkę degustacyjną na Tipple jeszcze zechce się napić tego wina? Koniec świata!

Design

Niewątpliwie warstwa graficzna jest najmocniejszą stroną aplikacji. Wszystkie elementy są dopracowane, ładne i po prostu zgodne z obowiązującymi trendami – brak ważenia kategorii old school, jaka niewątpliwie może towarzyszyć oglądaniu tej aplikacji.

Tipple – warstwa wizualna się zgadza. Zajrzyjmy więc głębiej. Fot. © Tipple

Użyteczność

Widok startowy jest bardzo przejrzysty i czytelny na pierwszy rzut oka. Dziwi też brak konieczności logowania się. Być może twórcy nie mają do końca pomysłu na model biznesowy, ale myślę, że użytkownicy woleliby mieć konto.

Brakuje mi ustawień aplikacji, ale w sumie jak nie ma konta, to niewiele można konfigurować.

Tak startujemy. W moim przypadku, pierwszy ekran pokazuje dodane już wino.

Dodawanie nowego wina jest proste, choć nie da się tego zrobić nie dodając jednocześnie zdjęcia etykiety (lub zdjęcia czegokolwiek dla zróżnicowania).

Standardowy mechanizm.

Przez degustację idziemy standardowym tokiem. Nos, oko, usta + dodatkowe informacje (których tu jest sporo). Wszystko jest łatwe do wyklikania, a jeśli mamy potrzebę bardziej szczegółowego opisu koloru, to tekstowo możemy dodać takie informacje.

Oko – ładne kolory do wyboru, zadowolą 99% pijaczy wina.

Muszę przyznać, że część związana z nosem (paleta aromatyczna) to narzędzie urzekające. Oczywiście można się czepiać systematyki, ale co do zasady, jestem przekonany, że takie rozwiązanie pomoże dużej liczbie osób nazwać to, na co do tej pory słów im brakowało. Oczywiście jeśli potrzebujesz, „z palca” dopiszesz sobie brakujące aromaty.

Widok „nosa” – prawie każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Przy ocenie ust mamy do przejścia przez kilka kroków – kwasowość/taniny/ciało/alkohol/finisz. Każdy z elementów oceniamy w trzystopniowej skali. To może być za mało, zwłaszcza dla zwolenników WSET i określeń „medium -„, ale większość winopijców będzie zaspokojona obecnym zakresem.

1, 2 lub 3. Powinno wystarczyć.

W jednym z ostatnich kroków „z palca” wpisujemy kilka informacji. W czasach dobrze działającego Delectable czy Vivino, to trochę przenosimy się do prehistorii, ale załóżmy, że jesteśmy w stanie to zaakceptować…

Metryczka wina – prawie gotowa

Niestety to jeszcze długo nie koniec. Po drodze możemy wybrać okazję, jaka towarzyszyła degustacji wina, dodatkowe zdjęcie które ilustruje degustację, a później jeszcze wideo. Na koniec tylko wskazanie lokalizacji spożycia i jeszcze pytanie o dodatkową notkę degustacyjną. W tym momencie powoli zaczynam zapominać jakie wino piję… Ciut za dużo.

W sumie, to każda okazja jest dobra.

Dodatkowe zdjęcie – może kot lub łosoś chodzący w cyrkulatorze?

Wideo – bałbym się przejrzeć galerię wrzucanych filmów.

Lokalizacja trwa…

Chcesz dodać coś jeszcze…?

No więc tak. Brak możliwości szybkiego pominięcia tych kroków (lub przynajmniej konfiguracji, np. „wideo” nie pokazuj) to bardzo niefajna sprawa. Niby na dole jest opcja „SAVE / CANCEL”, ale gdyby zrobić „SKIP”, to byłoby łatwiej. Troszkę czar pryska. Mam nadzieję, że twórcy będą się przyglądali temu jak użytkownicy korzystają z ich dzieła i wyciągną właściwe wnioski przy kolejnych wersjach aplikacji.

Poszukajmy

Wiek dziecięcy ma do siebie to, że wiele spraw jest niedoszlifowanych. Tak też jest z wyszukiwarką. Można kliknąć na symbol dolara „$”, by pokazać tylko wina ocenione w tym przedziale. Niestety kliknięcie w poniższe „Almonds” powoduje wysypanie się aplikacji. Wpisanie innego słowa, którego aplikacja nie podpowie, a które ja dodałem oceniając wino, czyli w tym przypadku „Pannon” również rozkłada aplikację na łopatki. Szczerze mówiąc, wcale mnie to nie dziwi. Poprawki wprowadza się zawsze. Wiem coś na ten temat, choćby wspominając odpalanie Winicjatywy. Never ending story.

Ładnie wygląda, ale nie do końca działa.

W kolejnej wersji

Wideo promujące aplikację zapowiada też możliwość dzielenia się swoimi notkami degustacyjnymi, np. na blogu. Ja tej funkcji nie znalazłem, być może to pieśń niedalekiej przyszłości.

Try Tipple

Mimo kilku niedoróbek warto zainstalować i pobawić się chwilę. Być może rozwinie się w dobrym kierunku i będzie z niej pożytek. Ja trzymam kciuki. Wypiję nawet (tfu, zdegustuję) kieliszek porządnego wina jako toast pomyślności.

Exit mobile version