III Zlot blogosfery by Winicjatywa

Admissionem

Po sobotnim zlocie dwie rzeczy są dla mnie pewne.

  1. Wojtek Bońkowski nigdy nie przestanie mnie namawiać do powrotu do regularnego pisania/blogowania o winie (że niby kiedykolwiek cechowała mnie konsekwencja i wysoka częstotliwość?!?) ;)
  2. Domagam się jakiejś nagrody za moje poczynania na blogu. Proponuję kategorię „publikujący raz do roku”. Można zawęzić tematykę do Zlotu Blogosfery ;)

Nie wiem dlaczego, ale jakiś wewnętrzny głos kazał mi dorzucić słowo podsumowania z mojej strony. Tak więc próbuję. Za ten czyn szczerze przepraszam Sławka Hapaka.

Zlot – ogólnie

Co było sukcesem? Frekwencja i zaanagażowanie. Mimo braku obecności mojej skromnej osoby w tym całym blogowaniu, fajnie jest zobaczyć tyle osób które są, anażują się i wierzą w sprawę. Moim zdaniem właśnie frekwencja świadczy o sile Winicjatywy – są w stanie zebrać wszystkich zainteresowanych w jednym miejscu. To chyba nie wymaga pogłebionego komentarza.

Zlot – program

Prezentacja, której tytuł sugerował, że jej celem ma być odpowiedzenie na pytanie „Czego blogerzy winiarscy mogą nauczyć się od kulinarnych?” zupełnie nie zrealizowała swojego celu. Moim zdaniem to były luźne spostrzeżenia na temat blogowania i opisana ewolucja bloga autorki i jej przemyślenia – oczywiste-oczywistości. Tu akurat uważam, że odpowiedzi mogły paść, do tego mogły by być bardzo konkretne i pomocne, ale niestety tak się nie stało. Nie bardzo rozumiem dlaczego większość uważa, że ta część była ok.

[edit]

Wiedziałem, że zapomniałem o czymś istotnym. Żeby nie było tylko tajemniczo, to powiem tyle – Wojciech i Agata z Winniczek.eu są na dobrym tropie. Możecie mi wierzyć lub nie – szczerze ich podziwiam – za upór i konsekwencję. Szacunek

[/edit]

III Zlot Blogosfery winiarskiej-panel dyskusyjny

Nie potrzebuję Cię i co mi zrobisz? :)
© Olaf Kuziemka. Powinowaci.

Panel dyskusyjny. Podobnie jak większość, ostrzyłem sobie zęby właśnie na tę część. Dla mnie, typowy panel wygląda tak, że prowadzący zadaje pytania naprowadzające, paneliści odpowiadają, potem jest czas na dyskusję. W zastosowanym formacie, każdy powiedział co myśli (ukłony zwłaszcza dla Łukasza Bogumiła z firmy Wineonline za kompetencje), granaty zostały wrzucone do pokoju, nikt nie ostrzegł „fire in the hole” i… nastała polskość. Poprzerzucaliśmy się nieskładnymi argumentami, a wynik był taki, że w sumie, to trochę mało czasu było na rozmowę na poziomie. Swoją drogą uważam, że wszyskie słowa, które padły z ust importerów były szalenie cenne, z większością się zgadzam, nawet jeśli się wykluczają i sobie przeczą.

Przyszłość

Mam bardzo konkretne pomysły na przyszłość takich spotkań, ale nie czas to i miejsce w tym momencie. Zainteresowani mają moje namiary, zawsze chętnie spotkam się i podzielę przemyśleniami.

Degustacja w ciemno

Tu narażę się wielu osobom. Moim zdaniem taka degustacja jest pozbawiona sensu, zwłaszcza jeśli nie posiada tematu przewodniego znanego degustującym, a tym bardziej mija się z celem, gdy wybieramy nie najlepsze wino, ale najlepszego degustującego. Kilka przykładów – nie zgodzę się z Wojtkiem, że mieliśmy doczynienia z typowym Chablis, za dużo aspirynowości w ustach typowej raczej dla Pinot Grigio. Muscat zawsze można pomylić z Gewurztem. Loara nie była typowa, bo ciepła, a do tego Pouilly-Fume zazwyczaj ma więcej zmiękczającej dębiny. Rieslinga wolę nie komentować, więc skomentuję – był nie tylko nietypowy, ale też niedobry (wg. mnie). Limoux było totalna zmyłką, nie było opcji by to odgadnąć. Proste (dla mnie) były wszystkie trzy wina czerwone. Pozostałe flaszki to były typowe educated guess. Blind tasting tak, jeśli oceniamy wina, w tym przypadku równie dobrze mogliśmy zrobić losowanie zwycięzcy na podstawie zostawionych wizytówek. Bez większego problemu zrobię degustację w ciemno o 10ciu flaszkach dla najlepszych degustatorów Polski i założę się o grubą kasę, że żadne z win nie będzie poprawnie odgadniętych.

Blogosfera

Jakie są problemy/kolejne kroki dla pijących i piszących? Ja widzę jeden kluczowy obszar – profesjonalizacja, który z oczywistego powodu dzielę na dwa mniejsze:

III Zlot Blogosfery winiarskiej - Krzysztof Dobryłko - body language

Krzysztof Dobryłko. Polska blogosfera winiarska – gesty są warte więcej niż słowa.
© Olaf Kuziemka. Powinowaci.

profesjonalizacja merytoryczna
Należy przede wszystkim więcej degustować i słuchać. Więcej degustować z innymi. Do tego trzeba dorzucić wyjazdy. Ja twierdzę, że największym problemem blogosfery jest brak wiedzy. Nie kupuję argumentu Jurka Kruka, który twierdzi, że w swoich poczynaniach wykorzystuje 5-10% swojej wiedzy. Niektórzy piszą bzdury wynikające z braku wiedzy i opicia. Tu jestem ortodoksem – ile wypiłeś prostych Côtes du Rhone, od ilu producentów, z ilu roczników, by mówić czy to dobre wino? A może nie jest dobre/nie smakuje Ci, ale takie właśnie są te wina? Ile książek o winie ostatnio przeczytałeś? Takich książek na serio, z konkretną wiedzą? Do tego dołożę różnej maści kursy i szkolenia. Warto wydać na to kilka euro, by otworzyć sobie głowę i pójść krok dalej.
profesjonalizacja technologiczno/marketingowa
Blog to nie tylko wordpress, blogger, fejsbuk i anal googlowy. To od cholery więcej – dodatkowe narzędzia, strategie budowania i wizerunku i contentu. Czytaj Copybloggera, Chrisa Brogana, googluj na temat Quora, inbound marketing, względnie growth hacking i innych podstawach obecności w sieci. Tu gwarantuje jedno – będziesz zachwycony rezultatami zastosowanych pomysłów. Łatwo i szybko nie będzie, ale tego nikt nie obiecywał. Na pocieszenie dodam, że w mojej opinii jesteśmy lata świetlne z przodu w stosunku do 97% importerów wina w Polsce.

Oczywiście nic nie musisz, wszystko możesz. Twój wybór. Ale podstawowa zasada jest prosta. Najpierw dajesz maksimum z siebie, potem możesz wymagać czegokolwiek.
Bez dwóch powyższych obszarów, co roku będziemy się spotykali na dyskusjach o etyce, oczekiwaniach, pomysłach na monetyzację i złych importerach marżystach i dużych sieciach dyskontowych. Na samą myśl o tym, powraca mi dawno zaleczony refluks.

Po zlocie

Afterek przedni. Fajni ludzie, zacne flaszki, wszystko co potrzebne do szczęścia. Miejsce okazało się być, delikatnie mówiąc, niewypałem. Na szczęście to ludzie decydują o tym, czy impreza będzie udana, czy nie, więc summa summarum było przednio ;)

Tak się składa że w moim życiu zawodowym miałem okazję być na conajmniej kilkudziesięciu konferencjach/zlotach. W erze Internetu i łatwej dostępności do wszelkiego rodzaju danych, uważam, że największa i chyba jedyna wartość konferencji, to miejsce rozmów kuluarach i możliwość poznania nowych ludzi porozmawiania z nimi i wymiany opinii.

Post scriptum

III_Zlot_Blogosfery_winiarskiej-Jurek Kruk

Jurek Kruk – my tu gadu-gadu, a filmy same się nie nakręcą.
© Olaf Kuziemka. Powinowaci.

Wciąż uważam, że najlepszym polskim blogiem o winie w internetach krajowych jest EnoEno. (następnym razem płacę za Twój hotel byś mógł zostać do końca afterka).
Choć są obszary w których się z nimi nie zgadzam, to jednak uważam, że zarówno Wojtkowi Bońkowskiemu, jak i Jurkowi Krukowi należą się pomniki, za to że im się chce. No jeśli pomnik nie wchodzi w grę, to przynajmniej wmurowane tablice na Krakowskim Przedmieściu, przy Pałacu Prezydenckim. Pierwszem również za to, że ciągnie niestrudzenie Winicjatywę, drugiemu na niewiędnącą wiarę w format wideo.

Na zakończenie dziękuję Olafowi Kuziemce z Powinowaci, za możliwość wykorzystania zdjęć do tego wpisu.

O Zlocie napisali również:

Blurppp, zapiski z pustyni
Wine Trip Into Your Soul
Nasz Świat Win
NieWinne Podróże
Noż i widelec
Winne przygody
Z winem do kina