Oczywiście, że warto, tylko nie po wszystko. Nie postarałem się o analizę ofert pt. „Czy jest ambitna, czy to stare, dobrze znane etykiety, czy coś nowego, po co komu rose na jesieni itp?” Whatever. Bardzo serio wątpię, by interesowało to więcej niż kilkadziesiąt osób w kraju, które w dodatku mają własną opinię na ten temat.
Degustacja była dawno, ale wspominam o niej dziś, bo pierwsze wina na półkach zdaje się od 22.10.2016.
Nie próbowałem większości win, więc pewnie godne polecenia są jakieś nietestowane przeze mnie. W tym celu polecam skorzystanie z tego linka.
POLSKA
Polka 2015, Kraków – 29,99 zł. Mam przeczucie, że to może być hit sprzedażowy. Na tę cenę nie trzeba patrzeć wyrozumiale, że skoro polskie, to jako element folkloru zapłacę więcej i cudów w środku nie oczekuję. Nos dosyć intensywny, usta w miarę się trzymają, choć ciut zbyt płaskie i finisz urwany. Jako całość w relacji do ceny daje sobie radę. Przy okazji warto wspomnieć, że jest to kupaż trzech hybryd: Johanniter, Solaris i Hibernal. Polecam! Zwłaszcza miłośnikom Sauvignon Blanc.
FRANCJA
Zbiorczo odniosę się do obu rieslingów. Kocham ten szczep wyjątkowo, miałem okazję próbować kilka razy, z różnych parceli, roczników czy producentów. Powyższe przykłady to Grand Cru z Alzacji, więc pewien poziom powinien być zachowany. Altenberg ma ładny nos, choć może zbyt bardzo wybija się tu suszona morela i dominuje nad innymi elementami. Drugi zawodnik nos ma mocno przygaszony, jakby minął już jego czas. Obaj zawodnicy usta mają oklapnięte i totalnie nieciekawe, brak zarówno wyrazu, jak i struktury, nie wspominając o finiszu. Podsumowując – moim skromnym zdaniem – nie warto.
WĘGRY
Móri Pinot Grigio „Paulus”, Molnár Borhaz 2015 – 17,99 zł. Całkiem porządna struktura, sporo owocu z dominującym agrestem i grejpfrutem, usta powabne. Wszystko mi tu pasuje. W tej cenie właściwie nie wypada narzekać.
Móri Ezerjó „Paulus”, Molnár Borhaz 2015 – 17,99 zł. Świeże, warzywne, zielonkawe. Niby wiadomo, że za 18 zł nie leci się w kosmos, ale te lekko sztucznawe usta nie porywają zbytnio do chęci wzięcia udziału w przygodzie. Dramatu nie ma. Można, tylko po co? Są inni ciekawi gracze. #zdecydujsam
Egri Csillag, Gróf Buttler 2014 – 29,99 zł. Kupaż niecodzienny na polskich półkach z winami – Leányka, Királyleányka, Muscat Ottonel oraz Pinot Blanc. Wiem, że to wino wzbudziło kontrowersje, niemniej jednak mi się spodobało. Może i brakowało mu jakiegoś finezyjnego nosa, ale w ustach sporo było ciała. I ten aromat do złudzenia przypominający napój jabłko-mięta od producenta na „T”… :) Wino inne, warte spróbowania. Jestem na tak!
Wekler Pécsi Trieb 2011 – 19,99 zł. Ktoś tu chyba dostał duży rabat na beczki dębowe lub czipsy były rozdawane za darmo. Każdy prowadzący szkolenia o winie powinien nabyć w celach edukacji swoich podopiecznych. Warto kupić do domu zamiast masła.
Mátrai Hárslevelű „Friz”, Dubicz 2008 – 24,99 zł. Dla mnie to jest najciekawsze (nie wiem czy najlepsze) wino degustacji. Oldskulowy klimat, bo 8 lat w kieliszku, wytrawnego Hárslevelű to niecodzienny widok. Jest to kategoria win spod znaku „człowieku, weź się wyluzuj, kup mnie i daj się zaskoczyć”. Bardzo odpowiada mi jego moc i wyrazisty charakter, herbaciane nuty utlenienia dobrze balansują się z delikatną, suszoną morelą. Każdy to lubi wino winien spróbować, bo czasem warto otworzyć głowę na nowe.
Szekszárdi Syrah, Szeleshát 2013 – 29,99 zł. Uwielbiam wina, które nie udają czegoś, czym nie są, tylko odsłaniają się ze szczerym zamiarem oddania się w prostocie. Ziołowo-pieprzny, typowy Syrah, ze zdrową dawką świeżości i soczystości. Czysta przyjemność za dobre pieniądze. Jestem bardzo na tak! Jeśli mieszkasz obok najbliższego Lidla, który jest i dla mnie najbliższym Lidlem, to nie szukaj tam tego wina – właśnie wykupiłem zapas w całości.
Egri Bikaver, Juhász 2012 – 19,99 zł – nie idźcie tą drogą. Bez względu na moment zakupu – wiedz, że wczoraj ktoś butelkował to wino :) Nieeeeee!
Tokaji Cuvée 2015, Béres – 14,99 zł. – kupię do domu, bo jak dzieci będą w szkole robiły eksperymenty z wodą i glukozą, to podsunę im gotowca. Odradzam.
Tokaji Aszú 5 puttonyos 2010, Chateau Dereszla – 59,90 zł – ja być może się nie znam wcale. Nie wiem sam, ale w mojej niewiedzy śmiem twierdzić, że brak mu w nosie polotu. Przygaszony jest biedak, jakby się miał zaraz udusić. W ustach niby kwasu mało nie ma, niby jest balans, ale całość jakoś rozjechana. Do mnie nie przemawia. Chciałbym powiedzieć – kup i przekonaj się sam, ale 60 zł, to nie jest test dla każdego śmiałka.
Tokaji Fordítás, Hétszőlő 2003 – 29,99 zł – nie każdy lubi, bo w sumie to nie jest wino perfekcyjne. Mi się podoba ta słodycz wprost, kwasowość wyciąga je, dzięki czemu zmęczenie materiału nie przychodzi zbyt szybko. Piłem z przyjemnością, zrobię zapasik pod hasłem „wpadnie mama, to będzie cmokała z zadowolenia”.
Dziękuję za uwagę 🍷
Degustowałem na zaproszenie Lidl Polska, za co uprzejmie dziękuję.