Każdy z nas ma w życiu jakiś cel. Taką mam przynajmniej nadzieję, bo w przeciwnym razie, życie byłoby nie do zniesienia, jakieś zupełnie pozbawione sensu. Więc wychodzę z założenia, że jednak każdy ma swój cel i oby nie jeden! Skoro już o celach mowa, to opowiem o jednym z moich ulubionych oraz o sposobach, jakie stosuję, by go zrealizować. Cel ten jest o tyle fajny, że samoczynnie, co jakiś czas się odnawia i można zajmować się realizacją na nowo. Postanowiłem o tym napisać, bo jestem w połowie drogi (tak przynajmniej myślę) do ponownego zdobycia.
Ciągle tutaj tylko o winach i tylko o winach, no więc tym razem o… winach;) A jakżeby inaczej? Cel jest łatwo wytłumaczalny – otóż chodzi o to, by kolejnego straceńca na stronę wina przekabacić, ukształtować odpowiednio, wyposażyć, oddać go potem światu, by szerzył dogmat o wspaniałości wina, czasem tylko doglądać czy po właściwych chodzi ścieżkach i już. Można się potem cieszyć życiem i powoli szukać kolejnego kandydata. Tym się właśnie raz na jakiś czas zajmuję. Nie, nie jestem upierdliwy, nie chodzę i nie namawiam.
Otwieramy dwie flaszki: coś niezbyt drogiego, ale przyjemnego do 40 zł, druga to jakaś petarda 100 zł+
Jak zapewne wiecie, są takie wina, które potrzebują czasu. Podobnie jest z powyżej opisanym procesem. Poszczególne kroki dzielą niekiedy miesiące, więc cierpliwość jest tu najwyżej ceniona cnotą.
Ja taki proces w życiu przeszedłem kilka dobrych razy. Zawsze odnosiłem sukces. Taka karma widocznie;) Czy to dobrze? Nie wiem, wszak konsekwencje picia alkoholu mogą być rożne, nie mówiąc już o podżeganiu do próbowania wina (co jest łamaniem prawa w świetle obowiązującej ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi). Wiem tyle, że wśród moich ofiar nie ma ludzi nieszczęśliwych, lub takich co to przez nowe hobby roztrwonili rodzinny majątek. Wszyscy są piękni, młodzi i szczęśliwi;)
Po co to wszystko? Nie liczę na pomnik czy inny sposób na wyrażenie wdzięczności jako „tribute to”. Jest jeden fakt, który mnie wyjątkowo cieszy – to chwila, gdy wiedzę, że uczeń przerasta mistrza. Wiedziałem to już na własne oczy, znam ich dobrze, są wymiataczami (wiem, że czytacie ten tekst ;). Bardzo się cieszę z tego powodu i tego właśnie życzę wszystkim moim ofiarom!
Kto następny w kolejce? ;)