Charlie Arturaola?!? Tak to on, specjalnie dla Viniculture.pl!
19 czwartek sie 2010
Napisał Maciek Gontarz na temat Wywiady
Tagi
charlie arturaola, el camino del vino, film, filmy, michel rolland, sommelier, the ways of wine
Udostępnij na:
TweetKażdy z nas chce się dzielić ważnymi momentami ze swojego życia. Tak jest właśnie w tym przypadku.
Historia jest niesamowita. Szukałem porównania z taką, którą każdy z Was może znać albo przynajmniej sobie ją wyobrazić, ale nie znajduję takiego przykładu. Czy próbowaliście się kiedyś skontaktować z głównym bohaterem niszowego filmu chcąc porozmawiać na jego temat, a on po prostu się zgodził? Na początku było zaskoczenie i euforia. Później stres – nie wiadomo czy rozmowa będzie się kleiła, w sumie może tylko kilka pytań, 5 minut i po sprawie… Tak by to pewnie wyglądało, gdyby bohater nie był sobą. Rozmowa potoczyła się zgoła inaczej – rozmawialiśmy prawie 45 minut! Wszystko dzięki Skype i możliwości prowadzenia video konferencji. Jak sobie pomyślę, że międzynarodowej sławy sommelier, grający główną rolę w filmie o winie, po otrzymaniu maila z Polski odpowiada po prostu: „Tak, z przyjemnością z Tobą porozmawiam”, to do dziś nie mogę w to uwierzyć. Ach! Coś jeszcze, on sam pochodzi z Montevideo (Urugwaj), a jego kuzyn był Polakiem (Pan Balitzki)!
Trochę enigmatycznie na początku, ale już wszystko wyjaśniam. Ten bohater, sommelier, sława branży winiarskiej to Charlie Arturaola (więcej informacji na temat Charliego znajdziecie na jego stronie). Zagrał siebie samego w filmie „El camino del Vino” („The Ways of Wine”). Miałem okazję rozmawiać z nim, zadać kilka pytań, nie tylko związanych z winem. Ponieważ rozmawialiśmy długo, poniżej znajdziecie wywiad, który jest kwintesencją tej rozmowy.
W skrócie jeszcze o czym jest film – główny bohater Charlie traci swoją paletę zapachów i smaków, która była istotą jego życia i zawodu. To historia utraty wszystkiego, historia podróży i spotkań, które będą prowadziły głównego bohatera do odzyskania swojej tożsamości.
ViniCulture.pl: Na początku bardzo Ci dziękuję za zgodzenie się udzielenia wywiadu…
Charlie Arturaola: Moje życie to wino. Nie mógłbym być sobą, gdybym odmówił. Dla mnie to zupełnie naturalne.
VC: Dziś na świecie wiele osób jest zabieganych, nie ma czasu na nic, a Ty jednak go znalazłeś, niedawno nawet miałeś czas, by zagrać rolę głównego bohatera w filmie. No właśnie. Dla kogo jest ten film?
CA: Film jest dla wszystkich;) Poza tym, że jest piękną historią, to w pewnym sensie może być pomocny Viniculture.pl (mam tu na myśli fakt, że jeśli przy pomocy Viniculture.pl starasz się budować kulturę picia wina, to film jest ważnym fragmentem tejże kultury i pomaga ją lepiej zrozumieć) – poza historią Charliego, pokazuje wszystkie etapy tworzenia wina. Zaczynając od pracy z winoroślą w winnicy, przez zbiory, czyszczenie winogron i kończąc na tłumaczeniu zagadnień związanych z różnymi typami fermentacji. Jeśli chodzi o samo wino to z El camino del vino wielu będzie mogło nauczyć się tej tajemnicy (części) ukrytej w butelce. Ja sam w filmie pracuję w winnicy, nawet kazano mi pracować w 40 st. celciusza!;) W sumie nakręciliśmy 300 godzin materiału.
VC: Czy fabuła to fikcja czy też jest zainspirowana wydarzeniem z czyjegoś życia, np. osoby zaangażowanej w film.
CA: To 100% fikcji. Nie wiem czy reżyserzy inspirowali się jakimś konkretnym wydarzeniem. Myślę, że to nie jest najważniejsze.
VC: Tak to prawda. Ale w końcu ktoś/coś Cię ratuje.
CA: Początek filmu jest przerażający. Tracę paletę, tj. kwintesencję swojego życia, biegam po lekarzach, przechodzę najróżniejsze badania i nie pojawia się żadne satysfakcjonujące rozwiązanie. W pewnym momencie filmu, w Mendozie (Argentyna), pojawia się Michelle Rolland mówiąc: „jesteś we właściwym miejscu, by odzyskać swoją paletę”. W całej tej historii pojawiają się ważne osoby ze świata wina, które pomagają mi w odzyskaniu tego, co straciłem. Mamy zatem postać Andreasa Larssen’a, który jest sommelierem bardzo lubiącym szczep Malbec. Jest też Paul Hobbes oraz Michel Rolland. Dużo pracuje ze mną sławny na całym świecie Donato de Santis – w pewnym momencie mówi mi, że może powinienem spróbować win organicznych, jako powrót do swoich korzeni… Historia jest bardzo ciekawa. Wiele pięknych miejsc oraz ciekawych i ważnych ludzi. A propos pięknych miejsc – pewnego razu, przy kolacji, Jean Bosquet przypomina nam, że jesteśmy u podnóża Andów i mówi o niepowtarzalnym widoku wschodzącego nad górami słońca o poranku, o 4.30. To właśnie zrobiliśmy. Wstaliśmy o 4.00 rano, by widzowie mogli na własne oczy obejrzeć ten niepowtarzalny widok!
VC: Dlaczego akurat Ty? Bez trudu mogę sobie wyobrazić, że reżyserzy wybierają znanego aktora by nakręcić hit kinowy. Więc?
CA: To prawda, nie jestem George Clonney;) Nawet nie jestem aktorem. Być może ja, ponieważ z racji pochodzenia jestem kojarzony z Ameryką Południową. Znam kilka języków, co z pewnością ułatwiało mi zadanie zagrania siebie samego. Ale przy tej okazji chciałbym powiedzieć ciekawą rzecz, którą odkryłem dzięki kręceniu tego filmu. Odwiedzając kolejne kraje związane z winem, widziałem mnóstwo nacji należących do świata wina – Rosjanie, Włosi, Hiszpanie. Oni wszyscy, pracując w branży, są porozrzucani po różnych zakątkach świata. Dla mnie zaskoczeniem było to, że Argentyna, a zwłaszcza Mendoza to idealne odwzorowanie świata wina. Tam również można spotkać wielu cudzoziemców, którzy przybyli z powodu wina do Argentyny. Spotkaliśmy nawet kilku Polaków w trakcie kręcenia filmu.
VC: W jednym z ostatnich zdań na stronie internetowej filmu, w sekcji „Motivation” reżyser stwierdził, że ten film z pewnością zmienił życie każdej z osób zaangażowanych w film. Czy to prawda w Twoim przypadku?
CA: Dziś widzę, że ten film bardziej zmienił życie innych osób, które mnie spotkały w trakcie kręcenia, niż moje osobiste życie. Już tłumaczę co mam na myśli. Mając 19 lat wyruszyłem z Wenezueli do Europy, by poznać wino. Byłem zaszokowany, gdy w Hiszpanii czy na południu Francji widziałem winnice ciągnące się kilometrami. Wcześniej znałem tylko wino, które robił mój tata – było okropne… Zatem moim ulubionym napojem było „wino” wymieszane z Fantą lub Coca-Colą;). I teraz wracamy na plan filmu. Spotykałem młodych ludzi w winnicach, mieli po 24-27 lat. Po dłuższej rozmowie oni zaczynali płakać ze wzruszenia i trochę z niemocy zapanowania nad swoim życiem. Mówili „Charlie, Ty mając 20 lat zjechałeś Europę, a ja jestem kilka lat starszy i jeszcze nie ruszyłem się za próg miasta”. Gdy rozstawaliśmy się, oni dziękowali za rozmowę i obiecywali sobie i mi, że będą odważniejsi, że spróbują zmieniać swoje życie. Zatem powtórzę raz jeszcze – myślę, że wiele osób zmieniło swoje życie dzięki spotkaniu ze mną. Mam też nadzieję, że wielu zmieni swoje życie po obejrzeniu filmu.
VC: Oby tak też się stało! Teraz czas na ostatnie pytanie odnośnie filmu. Na stronie www są logotypy sponsorów, bez których pewnie ciężko byłoby nakręcić taki film. Czy zatem nie jest on taką ukrytą promocją Argentyny i samej Mendozy?
CA: To jest pytanie do producentów;) Mi nigdy nie pozwolono wymieniać nazw winnic, w których byliśmy. Reżyserzy chcieli pokazywać winnice w Mendozie, nie zaś konkretne marki. Część z partnerów dołączyła w trakcie kręcenia filmu, ponieważ dostrzegli w nim potencjał. O sobie mogę powiedzieć tyle – jestem „wine soldier”. Zostałem wybrany na głównego bohatera filmu i ma on pokazywać moje życie, jako osoby związanej ze światem wina.
VC: Jakie jest Twoje największe marzenie związane z winem?
CA: Chciałbym mieć wielką piwnicę z najlepszymi winami. Tylko wiesz… Jak sobie o tym myślę, to uświadamiam sobie, że nie każdy ma takie potrzeby i możliwości jak ja, nie każdy doceni daną butelkę;) Ale zawsze z żoną staramy się dobrze spędzać czas, zapraszając gości, łącząc wina z potrawami. To całe nasze życie.
VC: Co musiałoby się stać, byś pewnego dnia zjawił się w Polsce?
CA: To jest bardzo trudne i dobre pytanie. Wiąże się z moim dzieciństwem, kiedy to mój kuzyn Polak wysyłał mnie na stację benzynową do innego Polaka, po gazety. Nic z nich nie rozumiałem, ale pamiętam wyraźnie moje marzenie „kurczę, może pewnego dnia odwiedzę Polskę…?”.
—
Wciąż jestem pod wrażeniem rozmowy i samej osoby Charliego, nie przychodzą mi do głowy inne przymiotniki jak – sympatyczny, otwarty, chętny do pomocy, wymieniać mógłbym w nieskończoność…
I na zakończenie raz jeszcze trailer filmu oraz galeria zdjęć.
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę mógł Was jeszcze mocniej zaskoczyć w związku z omawianym filmem i postacią Charliego.
Wiem tyle, że nawet jeśli Charlie Arturaola nie zmienił diametralnie swojego życia po zagraniu głównej roli w „El camino del Vino”, to moje życie z pewnością się zmieniło choć trochę dzięki naszej rozmowie.
Podobne
wpisy