Biedronka – zrozumieć kontekst
12 wtorek lis 2013
Tagi
Alenquer, Alentejo, Animus, Biedronka, Buzet, Calle Principal, Casa Ferreirinha, Crémant d'Alsace, Dão, degustacja, douro, Dourosa, Duc de Belmonde, Esteva, francja, hiszpania, Jeronimo Martins, Kastylia, Marquês de Borba, Martinez, Messias, minho, Monsaraz, Mosaic, Paço do Monsul, porto, portugalia, Quinta das Setencostas, Quinta de la Rosa, Quinta do Vallado, riesling, sandeman, Titular, Vau Vintage Porto, Vineas, Wolfberger
Udostępnij na:
TweetZanim zacznę Was zamęczać moimi nudnawymi przemyśleniami, najpierw przedstawiam krótkie notki degustacyjne win, które miałem okazję przetestować w trakcie ostatnich dwóch degustacji Biedronki. Spotkania odbywają się pod hasłem „Spotkania z winami świata”.
Butelki
Messias z regionu Minho, to subtelny musiak zdominowany aromatami cytrusowymi. Zrobiony metodą klasyczną (druga fermentacja w butelce), gdzieś po chwili pojawiają się nuty skórki chleba i jabłek. Usta przyjemne, dobra kwasowość. Można wydać 19,99 zł.
Paço do Monsul DOC Douro 2012 (19,99 zł). Kupaż Moscatel, Rabigato, Códega do Larino i Malvasia Fina. Ale to pewnie Was nie obchodzi :) Nos zdominowany jest słodkimi morelami i kwiatami (róża?). Usta mają sporo ciała, dobrą kwasowość, ale jakoś odbiór całości mnie nie przekonuje. Ciut zbyt płaskie i krótkie. Nie moja bajka.
Titular DOP Dão 2012, to już bardziej moja bajka. Ascetyczny nos, lekko kwiatowy, zimno-kamienny (wiem, wiem, to nic nie oznacza). Usta pełne ożywczej kwasowości, dobrze zbalansowana całość, pierwsze skrzypce grają jabłka i gruszki. Drugich skrzypiec nie zauważyłem. Chce się pić, smaczne. 14,99zł? Wchodzę w to!
Świeże czerwone owoce to domena Monsaraz DOC Alentejo 2012. Potem wychodzi przeszkadzająca budyniowość. Brak mu ładu i składu. To proste wino, ale mimo wszystko chciałoby się więcej porządku. Nie moja bajka, choć części współdegustującym podobało się. Dla zainteresowanych – 19,99 zł.
Marquês de Borba DOC Altentejo 2012, od Jão Ramos Portugal to zupełnie inny świat (cenowy też – 29,99 zł). Intensywne jagody przy akompaniamencie śliwek i dymu, po chwili dołącza waniliowa beczka, ale bez przegięć. Usta fajnie ułożone, z konkretnym garbnikiem, kwasowość dobrze balansuje ciało. Ten producent, to historia na oddzielny post, więc może bez dłuższych wywodów w tej chwili. Trzy dyszki PeElEnów i jest OK.
Dourosa DOC Douro 2011, to taka Quadrifolia od Vallado, bowiem Dourosa jest z Quinta de la Rosa. Nos bardzo czysty ze świeżymi czerwonymi owocami pestkowymi – przoduje czereśnia. Sporo ciała, mocny garbnik, wszystko równoważy dobrze kwas. Potoczyste usta (dojrzała wiśnia, słodkie maliny), lekko ostre, ale bardzo, bardzo pijalne. To zdecydowany faworyt tego rozdania.
Casa Ferreirinha Esteva DOC Douro 2011 nie porywa, ale też nie odrzuca. Poprawne. Łagodniejsze od Dourosy przy czym w nosie zbyt dużo jakiś aptecznych nut. Można wypić za 16,99 zł, ale ja dorzucam osiem zeta i kupuję poprzednika.
Trzeźwo patrząc na sprawę – czego oczekiwać od Porto za 30 zł? Poprawności raczej tak, emocji raczej nie. I takie właśnie jest Martinez Master’s Reserve Port. Ziołowo-herbaciane, przegotowane jeżyny z rodzynkami. Dużo słodyczy i alko, a to chyba może się spodobać szerokiej publiczności.
Dostępne od 14.11.2013
Wolfberger Riesling AOC Crémant d’Alsace to 10 zł drożej niż Messias z poprzedniej edycji, ale jakościowo to conajmniej oczko wyżej. Tutaj też mamy metodę klasyczną dzięki czemu poza wyraźną kwiatowością nos oferuje też delikatne nuty chlebowe. Wysoka kwasowość=100% rześkości, usta ostre, ale wyważone z owocami. Za 29,99 zł. Piłbym do bólu.
Niecodzienny kupaż to Vineas Vino de la Tierra de Castilla 2012, bowiem do jednej butelki zapakowowano Chardonnay i Sauvignon Blanc. Aromaty bardzo agresywne (dojrzałe tropikalne owoce z melonem na przedzie). Pojawia się też słodka gruszka i marakuja (pełno tu słodyczy). Usta delikatne, zwiewne, proste. Za przeproszeniem świeże i przyjemne. 16,99 zł. Nie moja bajka, ale może się podobać.
Konfitury i wiśnie, wióry dębowe – wanilia, wszystko bardzo, bardzo intensywne. W ustach suszone owoce, koniec czekoladowy, taniny przyjemnie zaokrąglone. Takie jest Calle Principal Vino de la Tierra de Castilla 2012, za 13,99 zł. Ponownie – nie moja bajka.
Duc de Belmonde IGP Pays d’Oc 2012. 14,99 zł. Langwedocja z brakującym kwasem, ale to akurat rekompensuje świeżo-owocowa końcówka. To wolałem pić niż wąchać, bo nos jakiś przeładowany budyniem i poza jagodami jest tam trochę szypułek. Jako całość może się sprzedać, ale to kolejne wino, które jakoś jest odmienne w stosunku do moich upodobań.
Animus DOC Douro 2011, 19,99 zł.Bardzo poprawne, choć mimo wszystko brakuje mu animuszu. Lekko ziemiste, są czerwone owoce, sporo ciała. Spodziewałem się czegoś więcej, lecz mimo wszystko dosyć uczciwe. Ma szansę by się wybronić w swojej kategorii wagowej.
Mosaic AOP Buzet 2010 – czyli witamy w apelacji, o której nigdy w życiu nie słyszeliście. To kupaż lepiej znanego Merlota i Cabernet Sauvignon. Nos atakuje intensywną śliwką z delikatnym dodatkiem aloesu. Usta potoczyste, garbnik mocny, nawet długie. Grzechu warte za 19,99 zł.
Quinta das Setencostas DOC Alenquer 2009 kosztuje 24,99 zł. A jak smakuje? Nos bardzo intensywny, ze słodkimi aromatami (czekolada?), ale też z nutą kwiatową (fiołki?). Aksamitne taniny, końcówka wyraźnie czekoladowa. Dużo tu ciała, całkiem długie, dobrze zrównoważone dzięki kwasowości. Porządny Portugalczyk.
Na koniec perełka, 14sto letnie Porto rocznikowe (nie LBV) – Sandeman 1999 Vau Vintage Porto. Za 20 zł bez grosza, co prawda za małą butelkę (375 ml), to okazja jakiej chyba jeszcze żaden dyskont nie zaoferował. Za dwa dni, na półkach Biedronki stanie ewoluowane wino, z jednej strony owocowe – z wiśniami kandyzowanymi i przegotowaną jeżyną, z drugiej natomiast balsamiczno-apteczne z niezbyt przytłaczającą słodyczą. Na tę pogodę – jak znalazł. Ze świecą szukać drugiej takiej oferty.
Finisz
Hity? Kity? Okazje życia? Uczciwe propozycje? Rozbieramy na części pierwsze? Pogadamy o strategiach dyskontów? Yyy…
Ja na to patrzę z innej perspektywy i do dotyczy wszystkich dyskontów. Wina tam oferowane mają:
– być pozbawione wad/być pijane.
– prezentować (możliwie jak najbardziej wiernie) styl danego regionu.
Cz to wystarczy? Tak. Dlaczego? Bowiem kontekst (z mojej skromnej perspektywy) jest następujący: mają to być wina dostępne w setkach sklepów w Polsce, na które może sobie pozwolić przeciętny Kowalski (włączamy myślenie o zasięgu i jednocześnie wyłączamy spojrzenie wielkomiejskie). Czy mnie cieszą te wina? Rzadko. Czy relacja cena vs. jakość jest w porządku? W 99% przypadków odpowiadam twierdząco. Być może coś z powyższej listy przypadnie Wam do gustu. W każdym razie – smaczego.
Degustowałem na zaproszenie importera – Jerónimo Martins.
Podobne
wpisy