nieWINNE spotkania

Narobiło się tego. „Winne Wtorki”, „nieWINNE spotkania”, Bóg jeden raczy wiedzieć co będzie kolejne i jakich rozmiarów nabierze. Mam nadzieję, że Wam się nie pomiesza i nie przyjdziecie kiedyś na nieWINNE spotkanie we wtorek, bo one są w piątki, albo spróbujecie kiedyś w piątek zjawić się z winem, którego miejsce jest we wtorek…Porządek musi być (ale nie dajmy się zwariować).

O Winnych Wtorkach już pisałem w tym miejscu. Do tego klikając tutaj zobaczycie wszystkie wina, które do tej pory mieliśmy okazję w grupie większej lub mniejszej przetestować. Na temat tej inicjatywy, w tym miejscu na razie tyle. Dzieją się też inne rzeczy, o których warto wspomnieć.

Wymyśliłem sobie coś takiego, co wstępnie nazwałem nieWINNE spotkania (nazwa jest fatalna, wiem o tym, jak masz pomysł na lepszą w komentarzu możesz się śmiało wyżywać). O co chodzi? Moi znajomi – Piotr i Edyta – otworzyli niedawno bardzo fajną, niezbyt dużą klubokawiarnię na warszawskim Ursynowie – Cafe Roskosz. Od razu zapraszam na ich fan page na Facebooku i zachęcam do lajkowania.

Pomyślałem, że skoro oni zaczynają, a mi z kolei różne myśli spać nie dają, to zaproponowałem im, że możemy sobie wspólnie pomóc. Stąd pomysł organizacji cyklicznych spotkań, w trakcie których uczestnicy mogą porozmawiać o winie, dzielić się swoją wiedzą, poznać nowych ludzi i zacząć pić świadomie wino. Bez otoczki snobizmu i górnolotnego słownictwa. W Polsce jest coraz więcej płatnych degustacji czy szkoleń – nie każdego na to stać, nie każdy ma takie potrzeby. Nie ma natomiast miejsca, gdzie można by było po prostu porozmawiać o winie w gronie ludzi zainteresowanych. Voila – tu pojawiam się ja, z moim wspaniałym pomysłem;)

Pierwsze spotkanie udało się nawet zrobić:] – 29 kwietnia 2011 w Cafe Roskosz spotkało się nas 8 osób. Zainwestowałem w kieliszki, karafki itp by zadbać o te elementy, które zazwyczaj są zaniedbywane przy okazji różnych eventów. Każdy przyniósł butelczynę, otwieraliśmy jedną po drugiej, rozmawialiśmy i trochę się zasiedzieliśmy, ale na szczęście Państwo Właściciele to porządni ludzie, do tego napić się lubią, więc raczej nikt nie miał powodów do narzekania.

Miałem wrażenie, że spotkałem się ze znajomymi, a w końcu widzieliśmy się po raz pierwszy. To chyba oznacza, że się „udało”. Pozostali deklarowali, że wpadną na kolejne spotkanie i że w ogóle fajny pomysł i miejsce genialne, więc najwyraźniej nie jestem osamotniony z moimi odczuciami.

Co piliśmy? Ano:

Añacal 2009 Bobal, Dominio de la Vega, DO. Utiel-Requena – 30 pln
Monte del Frà Frattino frizzante – ok 35 pln
Colfiorito 2010 Chardonnay, DOC Piedmonte, frizzante – 2 EUR (przywiezione z Włoch)
Prosecco del Veneto, frizzante – ok. 35 pln
Chateau Rose Cantegrit, AOC Mouils-en-Médoc, 1996 – ok. 45 PLN (o tym winie napiszę więcej wkrótce).
Les Closiers, AOC Chateauneuf-du-Pape, 2007 – ok. 90 PLN

Więcej na temat tych win nie napiszę. Pierwsze spotkanie miało na celu miłe spędzenie czasu, więc recenzje zachowam sobie na kolejne razy.

Mam już temat kolejnego spotkania, jest też data, więcej informacji na dniach.

Zeszło-piątkowych uczestników przepraszam za moją niedyspozycję. Miałem migrenę, w trakcie nie chciałem się tłumaczyć, ale mam nadzieję, że na kolejnym spotkaniu zobaczymy się w takim samym składzie – ba! nawet większym!

Poniżej zdjęć kilka ze spotkania.