Piemoncki iluzjonista

Zmyłka!

Degustacja. Konsumpcja. Cokolwiek.

Schemat jest prosty, a właściwie prawie zawsze taki sam. Kilka słów, kieliszek pusty, kieliszek pełny, patrzysz, wąchasz, próbujesz, wypluwasz. Notatki, notatki, przemyślenia, wspomnienia, skojarzenia i coś tam w tle ktoś dopowiada. Czasem nawet stara się wieść prym, bo prowadzi degustację. Tak na prawdę wcale nie prowadzi, bo prowadzą ją wina. Dzień jak co dzień. Czasem zmienia się temat przewodni, czasem proporcje, procenty, producenci oraz inne rzeczy, ale co do zasady – ciągle to samo. Utarte schematy – dobrze znane proste Chianti, albo Rioja, czasem Douro, Alzacja, Nowy Świat lub co-tam-sobie-chcesz. Wiesz co napisać, wiesz czego się spodziewać. Czasem lepiej podejdzie, czasem gorzej. Dzień owocu, liścia czy sryścia. Mam fazę na Sancerre, to przełknę wszystko (no prawie) z tej apelacji. Dlaczego? Ano dlatego, że mniej więcej wiadomo czego się spodziewać, co napisać, żeby się nie zbłaźnić.

Teraz wyobraź sobie inny scenariusz.
Kieliszek pusty. Zamykasz oczy. Kieliszek pełny. Nie otwierasz oczu. Wąchasz, próbujesz, wypluwasz… Co tu napisać tym razem? Coś nie tego, niby truskawka jest, ale reszta nie pasuje. Trochę aksamitnego garbnika, ale te bąble?!? Długie, dobrze zbudowane, piękne. Co jest grane? Jeszcze raz. Cholera, to samo! Nic tu nie pasuje. Zaskoczenie! Dać się zaskoczyć – wpaniałe uczucie. Ale czy z winem tak właśnie nie powinno być? Niekończąca się seria zaskoczeń i odkrywanie nowego. Chyba tak… Cóż to za iluzjonista?

Poznajcie Castello di Neive Pinot Nero Metodo Classico. Langhe. Piemont.

 

Musujący Pinot Nero z Piemontu - prawdziwy iluzjonista.

Musujący Pinot Nero z Piemontu – prawdziwy iluzjonista.

Wino do degustacji otrzymałem od producenta.