II Zlot Blogosfery by Winicjatywa

Wstęp

Jeśli po prostu lubisz wino, to nie czytaj tego tekstu. Powstał on wyłącznie na użytek wewnętrzych dyskusji blogerów winiarskich, którzy między sobą wymieniają się opiniami mającymi wartość wyłącznie dla ich samych.

Meritum

Jeden kolegów, znając moją uszczypliwość, dopomina się o relację ze zlotu. Nie wystarcza mu rozmowa telefoniczna ani długa dyskusja na Skype. Trudno. Napiszę co myślę. Skoro rok temu spisałem moje przemyślenia nie biorąc udziału w wydarzeniu, to w tym roku mam co najmniej prawo do zabrania głosu. Jeszcze na wstępie dodam, że nie odniosę się wcale do komentarzy i argumentów na innych blogach, bo w sumie zdanie innych mnie nie obchodzi. Miałem się podzielić własnymi refleksjami.

Więc na warsztat trafiły 3 prezentacje. Wojtek Bońkowski przedstawił swoją wersję Power Rankingu polskich blogerów. Do wielu rzeczy łatwo się przyczepić, ale ja zatrzymam się tylko nad jedną – bez wniosków/podsumowania tak duża praca idzie na marne. Nie jest istotne czy wnioski byłyby konstruktywne czy po prostu wpadłyby w kategorię „uwaga! wsadzam kij w mrowisko”. Moje prywatne podsumowanie „Sporo danych, coś tam wiemy, ale w sumie, to nie do końca wiemy co z tym zrobić”.

Środkowe miescje przy mównicy zajęli naukowcy z Instytutu Psychologii PAN prowadzonymi przez dr hab. prof. UW Joannę Rączaszek-Leonardi. To była najciekawsza część zlotu, choć też zabrakło jakiś pogłębionych refleksji. Ich badania będą kontynuowane, więc może za rok zobaczymy więcej „ground-breaking data”.

Prezentację nt. social mediów Pana Mateusza Szaniewskiego pozwolę sobie przemilczeć, z sali tylko usłyszałem głos, że to last minute backup za Garego Vaynerchucka, bo nie zdążył dolecieć :)

Kolejnym punktem programu była degustacja w ciemno, 14 win – do wygrania był wyjazd do Langwedocji z Faktorią Win. Zająłem 2 miejsce, ale niestety srebrny medal zgubiłem w trakcie nocnego powrotu do domu.

Jak dla mnie to mało konferencji w tym zlocie, ale może właśnie dlatego przebiegle nazywa się „Zlot”. Oczekiwałbym więcej wiedzy, której nie można zdobyć poprzez wykorzystanie oczywistego źródła Google.com z zapytaniami w stylu „Most effective social media channels for driving more traffic into website”. Coś o prawie, coś nt. współpracy z importerami/producentami, itp. I więcej tego siedzenia i pisania na twitterze o tym co się dzieje i dlaczego jest fajnie. Wina degustowane przed/w trakcie/po znajdą swoje miejsce tak czy inaczej. 

Ponarzekałem sobie, jak to ja, i dobrze mi z tym :) Teraz czas na ciąg dlaszy.

Polska

Dzięki uprzejmości organizatorów zostałem zaproszony na degustację pt. „Najlepsze wina polskie”, prowadzoną przez Martę Wrześniewską i Maćka Nowickiego (ukłony). Fajnie, bo fajni i kompetentni prowadzący, do tego kameralne grono, więc idealna sytuacja do otwartej dyskusji. Od razu wspomnę, że Robert Mazurek jak lew bronił polskich win (chyba liczy na jakiś pomnik lub przynajmniej tablicę pamiątkową). Przede wszystkim – modlę się kilka razy dziennie, by „najlepsze wina polskie” były w rzeczywistości lepsze od degustowanych. Generalnie z kilkunastu spróbowanych moim zdaniem pijalne były maksymalnie 4. W tym wino musujące produkowane metodą tradycyjną – Grempler Winnica Miłosz – polecam, choć i tak na darmo, bo wszystko już dawno sprzedane.

Najsmutniejsza część dotycząca tej degustacji to nieregularność butelek – co chwilę pojawiało się zdanie „jak ostatnio próbowaliśmy go, to było okej, teraz faktycznie coś jest nie tak”. Przy tak małych produkcjach, jaki osiągają Polscy producenci takie sytuacje są conajmniej martwiące.

Moim skromnym zdaniem najlepszym winem tej degustacji był słodki Solaris z Winnicy Jakubów.

Afterek

To mój faworyt jeśli chodzi ten rok. W końcu, zupełnie bez zadęcia i na luzie, mieliśmy okazję usiąść, by spróbować świetnych win z trybie BYOB (Bring Your Own Bottle). Wiele powiedzieć nie mogę, bowiem obowiązuje mnie zasada „co się wydarza u Mielżyńskiego, pozostaje u Mielżyńskiego”. Zatem – do zobaczenia za rok. Miejsce jeszcze zostanie potwierdzone.

PS. Ewa – zapomniałem zapytać – kiedy wracasz do pisania własnego bloga?

Ewa Rybak i Marcin Jagodziński - celebryci polskiego rynku winopisarstwa.

Ewa Rybak i Marcin Jagodziński – celebryci polskiego rynku winopisarstwa.

Dodam tylko, że w trakcie imprezy pojawiła się masa wspaniałych win, mi natomiast najbardziej w pamięci utkiwła jedna butelka – przyniesiona przez Roberta Szulca aka. Winiacz. Kéjbor 2003 Hagymási József Pincészete Egri Cabernet Sauvignon,  okazało się być winem wciąż w świetnej kondycji, z latami jeszcze przed sobą. Struktura porządna, czerwone dojrzałe owoce ładnie owinięte smakami przypalanymi. Zdaje się, że fortuny nie kosztuje, a daje masę radości.

Kéjbor 2003 Hagymási József Pincészete Egri Cabernet Sauvignon

Kéjbor = super afterek na Burakowskiej :)

Odbijając piłeczkę – podsumowania nie będzie. Postaram się być na kolejnym Zlocie, bo jestem ciekaw w którą stronę będzie ewoluowało to przedsięwzięcie.

W tych miejscach znajdziecie relacja pozostałych uczestników: EnoEno (moim zdaniem najfajniejszy blog w Polsce), Winniczek, Blurppp I, Blurppp II, Lampka Wina, Nasz Świat Win, Winne Refleksje, Czerwone czy białe (Kuba słusznie podtrzymuje stworzoną przeze mnie tradycję komentowania zlotów, w których nie brało się udziału), Nóż i Widelec, Naturalnie Wino. Ktoś jeszcze?

Disclaimer: w wydarzeniu uczestniczyłem na zaproszenie ogranizatora Winicjatywa, za co przy okazji uprzejmie dziękuję.