Każdy pewnie o tym marzy. No może prawie każdy. Ale czy nie przyznacie mi racji, gdy powiem, że picie wina w towarzystwie osoby, która je zrobiła i opowiadanie o różnych niuansach związanych z tą konkretną butelką, ma w sobie trochę magii? Nie każdy może to lubić, ale ja z takiej okazji z pewnością bym skorzystał. Nie tylko bym skorzystał, ale skorzystam (choć tak naprawdę nie liczę na cud)!
Z powodu zapaści finansowej, związanej ze słowem na „k”, którego nie wypowiem, wielu niezależnych winiarzy szuka sposobu na zwiększenie sprzedaży produkowanych przez siebie win. Z pewnością jedną z lepszych metod jest budowanie bezpośredniej relacji z konsumentem. Internet taki proces ułatwia, ale nigdy nie zastąpi relacji bezpośredniej, w świecie realnym. Uściśnięcie dłoni, gestykulacja, mowa ciała i uśmiech drugiej osoby – prawdziwe doświadczenie wymienionych zjawisk, to z pewnością nie jest najmocniejsza strona internetu. Dlatego też Philippe Kazek, we wrześniu, zamierza wystartować z ciekawym biznesem. Ma powstać strona Vignerons a la Maison. Serwis, w którym można założyć swoje konto zawierające preferencje winiarskie i czekać na kontakt. Winemakerzy podróżujący po świecie, po targach winiarskich i degustacjach mają możliwość zaplanowania swojej trasy w taki sposób, by maksymalnie wykorzystać ją w celu promocji swoich win. Jeśli będziecie mieli szczęście, to spotkacie się którymś z twórców wina i posłuchacie o jego winach. Kupno wina, po takim spotkaniu, nie jest obligatoryjne, choć myślę, że mało kto odmówi sobie takiego luksusu.
Philippe Kazek wystartuje z 20 winemakerami, którzy zgłosili się do bazy danych. Twierdzi jednocześnie, że jest realne, by uzbierać 400 osób do końca bieżącego roku.
Nie łudzę się, że taki winemaker będzie chciał zahaczyć o Warszawę, ale jeśli to zrobi, to z pewnością Was o tym powiadomię;) Powiadomię również o samym starcie portalu.
Podobne
wpisy