Coś mnie uwiera! Suckling?!?

Choć nasze drogi nigdy się nie spotkały, to w pewnym momencie swojego winiarskiego życia każdy z nas trafia na to nazwisko – James Suckling.

Jeśli do tej pory nie słyszałeś o nim, to wypada wrzucić w tym miejscu krótki rys biograficzny. James Suckling pochodzi z Kalifornii, do amerykańskiego Wine Spectator dołączył w 1981 roku, kiedy liczba prenumeratorów nie przekraczała nawet jednego tysiąca. Cztery lata później w związku z otrzymanym zadaniem stworzenia europejskiego biura WS przeprowadził się do Paryża. Następnie przez kilkanaście lat mieszkał w Londynie, by na końcu osiąść w Toskanii. W międzyczasie zdążył namówić wydawcę WS na stworzenie magazynu Cigar Aficionado – poświęconego kulturze kubańskiej ze zdecydowanym naciskiem na produkowane tam cygara. W czerwcu 2010 roku ogłosił swoje odejście z WS zapowiadając, że zamierza zająć się realizacją swoich projektów. W grudniu odpalił swoją stronę internetową JamesSuckling.com, zasilaną głównie treściami video – modelem biznesowym są płatne subskrybcje. W międzyczasie wystartował z One Wine One World – przedsięwzięcie charytatywne założone przez filantropa-milionera Nasser’a David’a Khalili. W efekcie powstało wino będące mieszanką winorośli z różnych części globu i zostało podane w trakcie jednej z kolacji z Papieżem Benedyktem XVI podczas jego wizyty w Wielkiej Brytanii.
Po tak wielu latach spędzonych w branży, Suckling zdobył sobie grono tak wielbicieli, jak i wrogów. Z pewnością jego wkład z świat wina nie jest tak ogromy jak Roberta Jr. Parkera czy Jancis Robinson, ale bez wątpienia jest istotną częścią tej układanki. Doświadczenie zdobyte przez tak wiele lat, kilka tysięcy butelek rocznie testowanych mówią same za siebie, ten facet zna się na rzeczy.

Wystarczy zabawy w kronikarza. Dlaczego postanowiłem napisać słów kilka na temat pana Sucklinga? Powodów jest wiele, do najważniejszych należą:
– to ważna i znana postać w świecie wina i warto wiedzieć więcej na jego temat
– zgadzam się mocno z negatywnymi opiniami związanymi tak z jego osobą, jak i obecną działalnością
– obiecałem ten tekst już dawno temu i muszę wyjść z twarzą z tej sytuacji

Do rzeczy.
Myślę, że krótki biogram wyjaśnia dlaczego Suckling jest tak znany i mimo wszystko wciąż ważny w świecie wina. Już teraz wiem, że wywiązałem się z danego słowa, więc uznaję temat za zamknięty.
No więc o co chodzi z negatywnymi głosami ze świata wina dotyczącymi James’a Suckling’a?!?

W relacjach międzyludzkich tak jest, że już na początku znajomości (a nawet nie-znajomości) wiesz, czy druga osoba ma szansę być Twoją bratnią duszą czy nie; czy będziecie się zgadzali na większość tematów czy powstanie mur, którego zburzyć się nie da. Niektórzy nazywają to „chemią”, ja natomiast myślę, że intuicja to lepsze określenie. No więc w moim przypadku powstał mur – zobaczyłem Sucklinga i od razu czułem, że coś jest nie tak, bez racjonalnych argumentów, tak po prostu. Po jakimś czasie kupiłem sobie film Mondovino nakręcony przez Jonathana Nossiter’a, obejrzałem i wmurowało mnie (w ten właśnie mur). W jednej ze scen, James Suckling przyznaje, że dał 90 punktów winu produkowanemu przez Salvatore Ferragamo, który to był właścicielem małego miasteczka, w którym mieszkał naówczas Suckling. Figurka laleczki Pinokio w tle tej sceny dodała mocy tej wypowiedzi i trochę zawrzało w środowisku winiarskim.

Długo po tym fakcie James Suckling odszedł z WS, wszyscy jego przeciwnicy i zwolennicy czekali na to, co się wydarzy dalej. W końcu pojawił się trailer, do obejrzenia którego zachęcam.

Chwilę później pojawił się kolejny film na jego kanale na YouTube.

Większość osób myślała, że oba filmy są ironiczne i humor jest motywem przewodnim, ale okazało się, że tak nie jest. Wszystko jest jak najbardziej na serio i autor wyraził swoje zdziwienie wobec oglądających na swoim koncie na Twitterze, pytając „co złego jest w moich filmach???”.
Wtedy kilku osobom puściły nerwy i postanowiono rzeczowo rozliczyć pana Sucklinga. Evan Dawson na łamach PalatePress.com opublikował bardzo ciekawy tekst, w którym szybko podsumowuje dla kogo zamierza tworzyć treści Suckling. Chris Kissack wciąż myślał, że to dowcip. Steve Heimoff napisał tekst pod tytułem „Warning! Do not read this while operating heavy machinery” w którym rozprawia się bezlitośnie z autorem filmów.
Joe Roberts na blogu 1WineDude.com chciał chyba pokazać jasną stroną mocy całego zamieszania i porozmawiał z Sucklingiem bez zadawania niewygodnych pytań, ale jak dla mnie niesmak i tak pozostaje.
Dużo zamieszania spowodował anonimowy krytyk, który odpalił blog pod nazwą „James Suckling is a Douche” (chyba nie ma potrzeby tłumaczenia tytułu;). Litości tu również nie uświadczysz, więc jeśli nie przepadasz za sarkazmem i mocniejszymi docinkami odradzam klikanie w link. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo, kto jest owym tajemniczym krytykiem, ale po tym jak jego strona zaczęła szybko rozchodzić się po internecie, David White (założyciel Terroirist.com) porozmawiał z autorem bloga i ten krótki, ciekawy tekst jest dostępny pod wpisem pt.: „James Suckling i anonimowy krytyk„. Myślę, że to, co pisze o swoich motywach tajemniczy nieznajomy na temat Sucklinga jest najbliższe memu sercu, jeśli chodzi o wytłumaczenie motywacji do działania. Ponieważ Steve Heimoff jest moim ulubieńcem, to polecam oczywiście i jego tekst, jak już przebrniecie przez pozostałe materiały.

Rozmawiałem też z kilkoma osobami ze świata winiarskiego w Polsce. I one przyznają, że Suckling zrobił z siebie idiotę i w amoku tworzy coś totalnie bezsensownego. To mnie tylko pociesza, że nie jestem sam na placu boju.

Na czym polega mój problem z Sucklingiem? Dlaczego za nim nie przepadam (delikatnie mówiąc). Po pierwsze jak słyszę te jego „I’m 90 points on that” to czuję, że zbiera mi się na wymioty (mam nadzieję, że niedługo znajdę wolną chwilę, by napisać więcej na temat ocen win). Po drugie, jak dla mnie, ten pan zakrzywia rzeczywistość i zajmuje się winami, które psują wizerunek wina. Do tego sposób w jaki to robi nie pozostawia złudzeń, że pan James chce dać do zrozumienia, że wino to wciąż produkt ekskluzywny i fajnie jest oglądać ciekawe filmiki kręcone z najlepszymi winiarzami świata; tak samo jak wielu z Was ogląda filmy gdzie Lamborghini czy inny Bentley pokazuje światu nowy model. Z winem w Polsce mamy i tak problem – snobizm jest i trzeba z nim walczyć. Mam problem z Sucklingiem, bo kreowany przez niego świat jest tylko dla wybranych, a to BZDURA, wino jest dla ludzi, WSZYSTKICH ludzi!

Mam nadzieję, że jestem w głębokim błędzie z moim przeczuciem, że James Suckling jest postacią niefajną. Być może gdybym go spotkał w realu, to okazałoby się, że to fajny gość. Ale… To co robi dziś na łamach swojej strony internetowej i opinia jaką dzięki temu zyskał na świecie wśród „normalnych” ludzi, raczej mnie dziś do niego zniechęca.

Co Wy myślicie na temat Sucklinga i tego co robi?

A wkrótce na Viniculture.pl będziecie mieli możliwość przeczytać krótki wywiad, ponieważ Steve Heimoff zgodził się za zadanie kilku pytań;)