Vive la France!

Myśl o tym, by wykrzyczeć to stwierdzenie przychodzi do głowy każdemu, kto dziś wchodzi do ursynowskiego Leclerca i widzi nowe stoisko z winami. Wybór olbrzymi (być może zbyt duży), ceny uczciwe. Żyć, nie umierać!

Temat już opisali Wojtek z Marcinem (oraz niedawno spóźniony lekko wein-r;)zachęcając do obejrzenia oferty ursynowskiego marketu. Na miejscu byłem i ja, dlatego też chętnie dorzucam swoje trzy grosze.

Jak sobie obserwuję ostatnio to, co się dzieje na rynku, to zaczynam się zastanawiać czy, jak tak dalej pójdzie, pojęcie „specjalistyczny sklep winiarski” ma szansę na utrzymanie się w świadomości…;)

E.Leclerc - Stoisko francuskieW sieci i w prasie o marketach i dyskontach, kupują też tam, butelki czasem też wyślą do oceny, no a ostatnio również zapraszają do siebie na degustacje. Co to się wyprawia?!? Tym razem to właśnie ursynowski E.Leclerc dołącza do sklepów chcących zakomunikować coś więcej na temat swojej oferty win.

Marcin pisał o problemie komunikacji nowej oferty. Pełna zgoda. Nie ma już samograjów. Dodam coś jeszcze. Poza przygotowaniem dobrej oferty, trzeba pomyśleć o tym jak pomóc konsumentom w zakupach – i to wcale nie musi oznaczać zatrudniania specjalnie przygotowanej osoby. Trzeba mieć pomysł. Tylko tyle brakuje, bo na szczęście wina już są:) Wojtek natomiast przedstawia swoich faworytów, którzy będą się pokrywali z moimi (ja ograniczę się do top 5).

Przejdźmy zatem do win, osiemnaście flaszek, wszystkie francuskie.

Pięć perełek tej jesiennej zimy to: Muscadet, Tavel, Beaujolais-Villages Nouveau, Faugères oraz Saint-Émilion.

Najlepszym białym winem, które próbowaliśmy było Domaine de l’Angellier z apelacji Muscadet (nr 2). Fajna budowa, dobra kwasowość, ostrzejsza końcówka. Z mojego doświadczenia wynika jasno, że dobre wino różowe musi sporo kosztować, by było obiektywnie dobre. Tymczasem Leclerc proponuje Domaine Le Cabanette z apelacji Tavel z 36 PLN. Przekracza magiczną granicę trzech dych, kolor świeżych czereśni, intensywna malina z truskawką i przede wszystkim struktura i ciało, to wystarczające powody, by wydać sześć złotych więcej. Degustowaliśmy dzień po „święcie” Beaujolais-Nouveau i dostaliśmy jedną butelkę z Domaine Bertrand. Nie jestem zwolennikiem tego czegoś, wręcz namawiam do bojkotu, ale ta butelka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. To takie uczciwe nuwo, nie udające czegoś innego na siłę, bez głupkowania, usta pełne kwiatów i lekkości, dobry poziom kwasowości. Dwie dyszki można wydać. Moim zdecydowanym faworytem degustacji to Château des Adouzes, z langwedockiej apelacji Faugères. W butelce wszystko (no prawie) co ciekawe z południa Francji – ziołowo-tytoniowy początek, dojrzała jeżyna i świeżo mielony pieprz. Dużo świeżości i ożywczej kwasowości. Super pozytywne! Na koniec wyższa półka cenowa, bo Saint-Émilion z Château Caillau. Dojrzałe wiśnie, z tyłu przypalony tost. Mocne i okrągłe garbniki, dobre ciało (kto nie lubi dobrego ciała…;) i fajnie wtopiona beczka. Nie udaje wielkich Bordeaux, ale nie można się nim znudzić po pierwszym kieliszku. Sporo bo 77 zł, ale to będą dobrze wydane pieniądze.

Dla wzrokowców, w poniższej galerii polecane etykiety.

W trakcie degustacji próbowaliśmy:

1. Apremont „Les Adrets”, Vin de Savoie AOC, 11,5%, 32,89 zł.

2. Domaine de l’Angellier, Muscadet Sèvre et Maine AOC Sur Lie 2010, 12%, 23,99 zł.

3. Albert Schoech, Alsace AOC Riesling 2009, 12%, 31,99 zł.

4. Domaine Joseph Garnier, Chablis AOC, 2009, 13%, 54,79 zł.

5. L’Aurore Prestige, Mâcon-Villages AOC, 2009, 13%, 36,99 zł.

6. Henri Clerc, Pouilly-Fuissé AOC, 2009, 13%, 73,75 zł.

7. Domaine La Cabanette, Tavel AOC, 2010, 13,5%, 35,99 zł.

8. Domaine Bertrand, Beaujolais-Villages AOC (Nouveau), 2011, 12,5%, 19,99 zł.

9. Maurice Michel, Bourgogne AOC, 2009, 12,5%, 28,39 zł.

10. „Les Armoiries”, Côtes du Rhône AOC, 2010, 13,5%, 25,99 zł.

11. Devois des Agneaux D’Aumelas, Coteaux du Languedoc AOC, 2009, 13,5%, 41,99 zł.

12. Château des Adouzes, Faugères AOC, 2009, 14%, 27,99 zł.

13. „Collection du Rhône”, Châteauneuf-du-Pape AOC, 2007, 14,5%, 72,79 zł.

14. Château Cantelaudette, Graves de Vayres AOC, 2009, 13,5%, 42,99 zł.

15. Château Picon „Cuvée du Moulin”, Bordeaux Supérieur AOC, 2009, 13,5%, 21,99 zł.

16. Château Caillau, Saint-Émilion Grand Cru AOC, 2009, 13,5%, 77,19 zł.

17. Château d’Osmond, Haut-Médoc AOC, 2009, 13%, 48,99 zł.

18. Vendanges d’Autrefois, Saussignac AOC, 2009, 13%, 49,99 zł

Tylko trzy wina z powyższej listy wzbudziły negatywne odczucia w mojej opinii. Ja nie kupiłbym z pewnością Chablis (albo za dużo dębu, albo zbyt ciepły 2009 rok daje zbyt dużo słodyczy), Coteaux du Languedoc (wino nijakie, bez wyrazu) oraz Bordeaux Supérieur (lepiej kupić tańsze nuwo lub droższy Faugeres niż płaskie Bordeaux).

O czym teraz myślę? Po pierwsze radzę każdemu, komu Ursynów nie po drodze, by wsiedli w metro, autobus, tramwaj czy samochód i podjechali tu na zakupy. Każdy znajdzie coś dla siebie. Po drugie – wciąż mało, mało się dzieje. Raz na ruski rok, to trochę za mało, by rozruszać na serio towarzystwo winopijców… (hejter się we mnie odzywa?!?)